Madryt, Toledo, Segovia wg Anny Żołądek
[aesop_image imgwidth=”40%” img=”https://fiestasiesta.pl/wp-content/uploads/2016/05/carve000325.jpg” credit=”Anna Żołądek” align=”right” lightbox=”on” captionposition=”left”]
Zdaje się, że już pisałam o powiedzeniu znajomi moich znajomych są moimi znajomymi? To prawda. Tym razem nie było inaczej. Długo jednak nie wiedziałam czy ta podróż „wypali”. Przez długi czas nie miałam odpowiedzi od Moniki, koleżanki mojego kolegi Tomka – byłego ucznia. To on pierwszy zaoferował, że gdybym kiedyś chciała odpocząć i pozwiedzać Madryt to on ma tam dobrą znajomą. A mi takich propozycji nie trzeba dwa razy powtarzać :).
Po długim oczekiwaniu przyszedł mail od Moniki. W ich domu w Madrycie było prawdziwe oblężenie więc nie było szans na zakwaterowanie. Jednak już po kilku dniach kolejny mail. Monika miała pomysł. Dziadkowie Borysa – jej znajomego 🙂 chętnie wynajmą pokój na czas jaki sobie wymyślę. No i wymyśliłam. Tym razem miesiąc czasu w Madrycie i dostępnych jego okolicach.
[aesop_image imgwidth=”40%” img=”https://fiestasiesta.pl/wp-content/uploads/2016/05/carve000005.jpg” credit=”Anna Żołądek” align=”left” lightbox=”on” captionposition=”left”]
Wszelkie udogodnienia cywilizacyjne są poza moim zasięgiem. Moi bliscy i dalsi znajomi już zatem niczemu się nie dziwią. Niektórzy nawet regularnie pomagają mi przy zakupie biletów lotniczych. I tym razem nie zawiedli. Ponieważ Bartek, który kupował mi bilet do Ekwadoru sam był poza granica Polski i tym razem pomagał Zbyszek. Dziękuję im w tym miejscu za cierpliwość jaką do mnie mają :).
Z Warszawy były tylko loty LOT’em, więc drogo. Zbyszek wynalazł opcję tańszą, ale z Krakowa. I tak też się stało. Najpierw przystanek Warszawa i tam wizyta u mojej niezawodnej rodziny w centrum stolicy. Potem Kraków i lot do Madrytu.
Myślę, że Niebiosa i tym razem musiały się napracować przy moim bezpieczeństwie. Pod koniec lotu do hiszpańskiej stolicy uświadomiłam sobie, że przecież ani ja ani Monika nie mamy pojęcia jak wyglądamy… Owszem pisałyśmy, ale nie wymieniłyśmy się zdjęciami. Hmmm… pomyślałam no to chyba mam mały problem. Będę pytać i zaczepiać każdą kobietę, która mogłaby być Moniką :). Wiedziałam, że Monika jest „nieco młodsza” ode mnie, jest Polką i pewnie będzie ubrana jak przystało na zakonnicę. Te dane trochę zawężały pole poszukiwań. Gdybym tak zapomniała o wymianie zdjęć przed lotem do Ekwadoru…
[aesop_image imgwidth=”40%” img=”https://fiestasiesta.pl/wp-content/uploads/2016/05/carve000329.jpg” credit=”Anna Żołądek” align=”right” lightbox=”on” captionposition=”left”]
byłoby gorzej. Choć wtedy Patryk (wolontariusz czeski) wpadł na genialny pomysł zrobienia transparentu z napisem ANA ESTÓMAGO :). Tym razem było inaczej. Monika chyba też uznała, że skoro obie znamy Tomka, wymieniłyśmy sporo maili to wiemy już o sobie na tyle dużo, że poznamy się bez problemu. Zaczepiłam jakieś kobiety, które swym schludnym strojem i pobożnym wyglądem (miały duże krzyże na widocznym miejscu) mogły uchodzić na zakonnice. Niestety żadna z nich nie była Moniką. W dodatku nie mówiły po polsku. Mijały minuty… godzina 23, a ja w obcym mieście, w środku nocy i bez pomysłu gdzie będę spać na wypadek gdyby Monika się nie odnalazła.
Na szczęście Opatrzność nie śpi, czuwa, a ze mną ma zawsze „pełne ręce roboty”… Może dlatego nie śpi :). Kilkoma swoimi podróżami zdążyłam nawet Niebiosa przyzwyczaić do bezsenności… chyba tam mają mocną kawę, albo yerbe … (też stawia na nogi).
W końcu Monika znalazła mnie. Nie pytałam po czym poznała, że zagubiona owieczka o blond włosach to ja :). Znalazłyśmy się i to było najważniejsze. To oznaczało, że nie będę spać na lotnisku i nie zdarzy się nic niedobrego.
[aesop_image imgwidth=”40%” img=”https://fiestasiesta.pl/wp-content/uploads/2016/05/carve000323.jpg” credit=”Anna Żołądek” align=”left” lightbox=”on” captionposition=”left”]
Moi gospodarze madryccy okazali się przesympatycznym małżeństwem po 80. Doña Vitoria y Don Jesús (w Hiszpanii wielu panów nosi właśnie to imię) przyjęli mnie bardzo ciepło. Podobnie jak w Polsce, często mówimy czuj się jak u siebie tam usłyszałam nuestra casa es tu casa. Moi gospodarze często gościli już Polaków, mają o nich bardzo dobre zdanie więc zawsze są bardzo otwarci na ich przyjmowanie pod swój dach.
Mieszkając u nich miesiąc czasu poznałam ich piątkę dorosłych dzieci, wnuków i prawnuków. Z jedną z ich córek i jej mężem wybrałam się na spacer po madryckiej starówce. Pokazali mi wszelkie mało uczęszczane uliczki, ale i te najbardziej sztandarowe, których będąc w Madrycie nie wolno pominąć. Madrycka Marszałkowska to Alcala… Po dwóch tygodniach stała się moim wyznacznikiem czy się gubiłam czy nie.
Znajomy Moniki – Mirek- i jego siostra również Monika zabrali mnie na wycieczkę do Toledo. Piękne, urocze miasto, niegdyś stolica państwa. Teraz swoją częścią zabytkową urzeka turystów. Po tygodniu czasu z siostrą Mirka Moniką wybrałyśmy się na wycieczkę do Segovii. Tam oczywiście akwedukt z I wieku, najstarszy zabytek sięgający czasów Cesarstwa Rzymskiego.
[aesop_image imgwidth=”40%” img=”https://fiestasiesta.pl/wp-content/uploads/2016/05/carve000006.jpg” credit=”Anna Żołądek” align=”right” lightbox=”on” captionposition=”left”]
Miałam mnóstwo czasu na „schodzenie” stolicy. Jestem zwolenniczką takiego zwiedzania, gdyż tylko na własnych nogach można dostrzec to czego nigdy nie zobaczy się zza okien szyb autobusowych czy tez samochodowych. Mimo, że czasem temperatura jest nieznośna… to jednak smak prawdziwej Hiszpanii… Nie zdobyłam się na pójście na korridę, choć miałam do niej całkiem blisko, bo nie zniosłabym widoku męczarni zwierzęcia. Za to polecam Retiro – piękny park królewski do którego zaprowadziła mnie Monika – znajoma Tomka, a teraz już i moja :). Hiszpania „parkami stoi”. Można w nich rewelacyjnie wypocząć i uciec przed piekącym słońcem. Znamienne, że słowo retiro w języku hiszpańskim oznacza też rekolekcje :). W Panamie, w podobnych miejscach razem z człowiekiem odpoczywają też pełne zastępy komarów, ale przede wszystkim chitras. To takie małe owady podobne, do tych pierwszych, ale dużo bardziej dokuczliwe. Ślady po nich miałam jeszcze jakiś czas po powrocie z dżungli. Nie trudno się domyśleć, że odpoczynek zakłóca ciągle swędzenie i drapanie się. Ale jak to mój kolega z Panamy Józef powiedział jak się zachciało wakacji na misjach w tropiku to się tak ma :).
[aesop_map height=”150″ sticky=”off”]
Tak więc polecam Palacio Real, Museo del Prado, Centro de Arte Reina Sofía, Museo Thyssen – Bornemisza i wiele innych miejsc, które już teraz nie sposób wymienić. Polecam targ w Madrycie z folklorem ze świata hiszpańskojęzycznego, nazywa się Rastro. Dobrze jest zaopatrzyć się w przewodnik, który mówi gdzie jakie arcydzieła malarstwa zwłaszcza hiszpańskiego można zobaczyć. Jeśli ktoś jest miłośnikiem sztuki to wręcz obowiązkowo. Ja się powoli staję bardziej świadomym odbiorcą malarstwa. Bardzo się z tego cieszę. Zawdzięczam to mojej koleżance ze studiów Basi.
Obraz, który najbardziej utkwił mi w pamięci? Na pewno Guernica P. Picassa, który jest w Centro de Arte Reina Sofía. Mimo to, za mistrza pędzla uważam El Greco… Ale każdy z Was może zobaczyć, popodziwiać i wyrobić sobie swoje własne zdanie do czego gorąco zachęcam. Hiszpania jest piękna
[aesop_image imgwidth=”100%” img=”https://fiestasiesta.pl/wp-content/uploads/2016/05/pobrane.jpg” credit=”Guernica – Pablo Picasso” align=”center” lightbox=”on” caption=”Żródło: http://www.museoreinasofia.es/en/collection/artwork/guernica” captionposition=”left”]
Jeżeli chcesz podzielić się z nami swoją podróżą do Hiszpanii lub Ameryki Łacińskiej napisz do: [email protected]