Ile razy słyszałeś ten film jako jeden z najbardziej polecanych hiszpańskich filmów na Netflixie? Ja wielokrotnie. I dlatego bałam się go zobaczyć. Nie jestem typem osoby, która lubi oglądać dwa lub więcej razy tę samą rzecz. Dlatego tak długo wstrzymywałam się przed jego oglądnięciem.

Na samym wstępie należy wspomnieć tutaj o obsadzie. Jak już tylko widzę, że główny bohater to Mario Casas, to poprzeczka moich wymagań i oczekiwań co do filmu wskakuje bardzo wysoko. Mogłaby rzec, że dosłownie 7 metrów nad ziemią 😉 Co do reszty aktorów nastawiałam się neutralnie. Choć niektórych kojarzyłam z innych produkcji, to jednak nie przykuli mojej uwagi. Co zmieniło się w filmie… Jak dla mnie bez zarzutu, a postać pani adwokat cały czas przywodziła mi na myśl naszą polską Chyłkę, tylko w nieco późniejszym wieku. Czyli była pruderyjnie genialna.

Źródło:https://fotografias.antena3.com/clipping/cmsimages01/2018/09/27/7B3B51F3-7642-4511-8AE8-251C73187CCE/58.jpg

Fabuła filmu na samym początku wydaje się być prosta. Główny aktor budzi się w hotelowym pokoju, a obok niego leżą zwłoki kobiety. Od razu zostaje oskarżony o zabójstwo. I tu zaczyna się cały galimatias. Co on tam robił? Kim ona była? Co się tam stało? Od razu sami zaczynamy snuć swoje domysły i tworzyć historię. Lubię takie filmy gdzie sama najpierw coś sobie tworzę w głowie, a potem na bieżąco to modyfikuję, aby na samym końcu i tak dowiedzieć się, że gucio wiem i totalnie minęłam się z tym co się tam wydarzyło. Trochę tak jakbym oglądała dwa filmy na raz – jeden na ekranie, a drugi w mojej głowie.

Od samego początku cała ta historia całkowicie mnie pochłonęła, dzięki czemu film nic a nic mi się nie nudził. Choć pojawiały się małe wątki, dość stereotypowe, to jednak nie zakłóciło mi to odbioru. A może to przez Mario? Trudno stwierdzić 😉

Zdecydowanie polecam wam ten film jeżeli chcecie sami troszkę powysuwać różnych teorii i wciągnąć się w grę reżysera, który nieźle nam to rozplanował. Do tego osłuchacie się z pięknym hiszpańskim i podłapiecie parę ciekawych zwrotów, jak chociażby samo “contratiempo”, czyli “niepomyślny zbieg okoliczności”.