Zapraszam Was na relację Anny Żołądek z podróży do Panamy.
Moją przygodę z Panamą rozpoczęłam od zwiedzania stolicy. W Polsce temperatura spadła wtedy do około 20 stopni poniżej zera, a Panama przywitała mnie miłym ciepłem (około 38°). Panamczycy nawet nie próbują sobie wyobrazić takich „dziwnych temperatur” – jak określiła Eneida, kiedy zobaczyła suszącą się na sznurku moją ciepłą odzież z kraju .
Zaraz po przylocie z Polski, wraz z moja gospodynią z couchsurfingu, spacer ulicami stolicy, wizyta w barze z kuchnią, tańcami i muzyką „indigena”, a z samego rana istne panamskie śniadanie, spacer po parku, czas na „chwilę z aparatem”, zwiedzanie Kanału Panamskiego, wspólny obiad i w końcu lot na wyspę.
Miejscem docelowym mojej wyprawy do Ameryki Środkowej była tym razem wyspa o znamiennej nazwie Bocas del Toro (Usta byka). Wyspa niewielka, ale przecież nie to jest najważniejsze gdy przybywa się z zimnego kraju na feryjny wypoczynek. Nie wiem wiec czy określenie „ferie zimowe” jest tu właściwe. Bocas del Toro należy do Panamy, położona jest na Morzu Karaibskim.
[aesop_map height=”250″ sticky=”off”]
Łódki i motorówki są podstawowym środkiem transportu, więc by móc zobaczyć wioski indiańskie w dżungli musiałam przełamać swoją niechęć pomieszaną z dużą dawką lęku przed pływaniem czymkolwiek. Udało się. Powolutku, dzień po dniu, plecak, woda, aparat, łódka i kolejny podbój wysp i plaż. Widoki palm, błękitnej wody, niemal białego piasku, dźwięki salsy i bachaty sprawiły, że Karaiby to „moje miejsce na świecie”. To miejsce, do którego jeśli tylko będzie okazja na pewno wrócę. Nie jestem ani pierwsza, ani pewnie ostatnia, która tak mówi. Poznałam na wyspie Brazylijczyków, którzy przylecieli tam na wczasy, a dziś mieszkają tam na stałe.
Nigdy nie smakowały mi owoce morza, a na Bocas moim przysmakiem stało się ceviche, typowa potrawa karaibska. Najbardziej smakowało mi to przygotowane z surowej ryby, ale ze ślimaków czy calmares też nie były złe. Na pewno nie zamówię już nigdy yuki tzw. niamey. Trudno opisać smak czy zapach. Wiem, że mi nie smakowało. To warzywo, które podają z zupą przypominającą -powiedzmy- nasz rosół. Na śniadanie podano nam w Panamie:
chicharones – duże skwarki ze skórką, hojaldrę, bollos, tortille i sok z
pomarańczy. Najbardziej jednak smakowało mi mleczko z kokosa.
Przylatując z Europy należy pamiętać o kremie chroniącym przed słońcem – najlepiej z filtrem 50. Nie pytajcie z czym przyleciałam z Polski :). Znajomy, który mnie gościł od razu się poznał, że blondynka rady dla podróżnych zrozumiała jak umiała :). Dobrze jest też zaopatrzyć się w nakrycie głowy, bez względu na to czy planujemy plażę czy nie.
O bezpieczeństwie słów kilka. W stolicy i miejscach uznanych za turystyczne jest względnie bezpiecznie, choć w pewne części miasta nie należy zapuszczać się samemu. Ameryka Łacińska do bezpiecznych nie należy, a kiedy przyjeżdża się z dalekiego kraju, lepiej mieć przy sobie „tubylca”, czy innego „anioła stróża”, który pokaże palcem i powie „tam nie idziemy”. W myśl tych rad przyjaciół ominęłam Nikaraguę. Tam się samemu, a zwłaszcza samej w ogóle nie jeździ, hmm.., a może jeździ, ale niekoniecznie wraca.
Szczepienia przeciwko chorobom tropikalnym warto zrobić. Są ważne 10 lat, choć niektórzy radzą ponawiać częściej. Moje doświadczenia pokazują, że warto się szczepić, choć przed Panamą ich nie powtarzałam. Dużo zależy też od konkretnego miejsca przebywania i trasy podroży.
Mój pobyt na Bocas del Toro ”zahaczył” o czas przygotowań do „ostatek”. W godzinach popołudniowo-wieczornych na ulice wychodziły przebrane za diabły i smoki osoby, które umilały czas turystom swoim „tańcem”. Chodzi o to by je przepędzić z miasta, więc przegania się je kijami, pejczami, a wszyscy krzyczą „fuera!!!!”. Robi się to po to by nie przeszkadzały w zabawie karnawałowej.
[aesop_video width=”60%” align=”center” src=”youtube” id=”fX0CSoul57o” loop=”on” autoplay=”on” controls=”on” viewstart=”on” viewend=”on”]
.
Pogoda na zewnątrz sprawiała, że miałam poczucie, że przyleciałam tam na wakacje. Nie mogłam się pozbyć wrażenia, że kiedy wrócę do kraju usłyszę pierwszy dzwonek, a dzieci polskie grzecznie pomaszerują do szkół by rozpocząć nowy rok szkolny, tymczasem „tubylcy” rozmawiali o przygotowaniach do Wielkiego Postu, Środy Popielcowej i Drogi Krzyżowej ulicami miasta.
A propos szkół, dzieci rozpoczynają naukę pierwszego marca, więc można powiedzieć że spędziłam tam część wakacji. Ferie czy wakacje, mniejsza o to, dwa tygodnie minęły bardzo szybko i czas było wrócić do rzeczywistości, ale było warto.
Panama to ciekawy kraj – serdecznie polecam.
Jeżeli chcesz podzielić się z nami swoją podróżą do Hiszpanii lub Ameryki Łacińskiej napisz do: [email protected]