Tłumacz, jak każdy inny zawód, ma swoje wady i zalety. Jednak trudno jest je pogrupować co jest dla nas atrakcyjne, a co nie. Dla mnie zaletą jest to, że nie muszę wychodzić z domu. Mam dwa psy i zostawianie ich samych jest dla mnie katorgą i czuję się jak wyrodna matka 🙂 Dla innych może być niewyobrażalne siedzieć cały tydzień w domu i wyjść tylko do piekarni po świeże pieczywo. Każdy z nas jest inny i ma swoje własne potrzeby i upodobania.

Mogę się zgodzić tylko z jedną rzeczą jaka krąży po Internecie.

Nie każdy może być tłumaczem

I nie chodzi mi tu czy ktoś potrafi pracować pod presją, bo termin oddania tłumaczenia jest krótki, a lista rzeczy jaką mamy zrobić jest długa. Chodzi o to, że tłumacz musi się ciągle rozwijać, być na bieżąco z tym co się dzieje na świecie i w dziedzinach w jakich tłumaczy. Pamiętajmy, że dobry tłumacz nie tłumaczy wszystkiego – no bo nie da się znać na wszystkim! Więc jeżeli ktoś myśli, że pójdzie na studia, nauczy się tam języka i zdobędzie tytuł magisterski, gdzie będzie miał czarne na białym, że ma zawód tłumacza i już może wszystko, to niestety się myli. Dobry tłumacz to taki, który wybiera sobie specjalizacje w jakich tłumaczy np. medycyna, nowe technologie, górnictwo, etc. i jest w nich na bieżąco.

To teraz każdy kto myśli zostać tłumaczem niech sobie spróbuje na szybciutko przetłumaczyć chociażby taki tekst: PRZETŁUMACZ MNIE. I jak?

Po tym wstępie zapraszam Was do krótkiego wywiadu z Joanną Cieślak, tłumaczem języka hiszpańskiego Tradnet.

Pamiętasz dlaczego zdecydowałaś się zostać tłumaczem?

Ta decyzja sprecyzowała się podczas moich studiów na iberystyce. Uczestniczyłam w różnych zajęciach poświęconych tematyce przekładu i dobrze się poczułam w samodzielnej pracy z tekstem. Pomyślałam sobie wtedy, że mogłabym tak zarabiać na życie.

I dlaczego akurat hiszpański?

To dość długa historia. W skrócie można powiedzieć, że zakochałam się w Hiszpanii “od pierwszego wejrzenia” w 1998 i poczułam, że język hiszpański już zawsze będzie obecny w moim życiu. Zaraz po powrocie rozpoczęłam jego naukę, zmieniłam zupełnie koncepcję studiów i postanowiłam, że chcę się hiszpańskim zajmować zawodowo. W ten sposób połączyłam przyjemne z pożytecznym. Poza tym sądzę, że hiszpański jest językiem z przyszłością biorąc pod uwagę liczbę ludzi na świecie, która się nim posługuje.

Czy tłumaczenie to tylko nudna i monotonna praca ?

Istnieje taki stereotyp dotyczący tłumaczeń pisemnych. Zupełnie się z nim nie zgadzam. Z perspektywy kilku dobrych lat pracy jako tłumaczka obserwuję, że na rynku pojawiają się bardzo różnorodne zlecenia. Przykładowo, jednego dnia pracuję nad ankietą satysfakcji klienta, drugiego tłumaczę materiał na stronę www firmy kosmetycznej, a trzeciego zajmuję się tłumaczeniem raportu z posiedzenia Zarządu. Zapewniam, że nie jest to monotonna praca. Wręcz przeciwnie, wymaga ciągłego poznawania nowych obszarów, budowania własnych glosariuszy i doszkalania się w dziedzinach, w których się specjalizuję. Tłumaczenia ustne z kolei to praca i kontakt z ludźmi, a to nigdy nie jest nudne.

Zgadzasz się ze stwierdzeniem, że nie każdy może być tłumaczem?

Tak, sądzę że tak samo jak w przypadku wielu innych zawodów konieczne jest posiadanie pewnych predyspozycji do pracy jako tłumacz. Dodatkowo te predyspozycje różnią się w przypadku tłumaczy pisemnych oraz ustnych. Na przykład osoby niecierpliwe, nieprzykładające uwagi do szczegółów oraz lubiące pracę zespołową nie będą się dobrze czuły na stanowisku tłumacza pracującego nad przekładem dokumentów. Z kolei praca tłumacza symultanicznego wymaga zdolności do szybkiej reakcji, dużego skupienia oraz nienagannej dykcji.

Czy da się żyć tylko tłumacząc, czy trzeba znaleźć sobie dodatkowe zajęcie?

Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, gdyż jest ona uzależniona od wielu czynników, chociażby takich jak forma prowadzonej działalności czy rodzaj wykonywanych tłumaczeń (ustne lub pisemne). Oczywiście da się żyć wyłącznie tłumacząc, ale wymaga to poświęcenia tej pracy dużej ilości czasu, zdobycia odpowiedniego doświadczenia, aktywnego poszukiwania nowych zleceń oraz odpowiedniego cenienia swojej pracy. Wiele osób decyduje się połączyć tłumaczenia z inną działalnością niekoniecznie z powodów finansowych. Ja na przykład poza tłumaczeniami zajmuję się prowadzeniem indywidualnych lekcji języka hiszpańskiego. Daje mi to dużo satysfakcji, możliwość poznania wielu interesujących ludzi, a także jest doskonałą odskocznią od pracy przy komputerze.

Czy możesz nam zdradzić jakie było Twoje najdziwniejsze zlecenie?

Już w początkach mojej pracy tłumaczki, gdy byłam zatrudniona na etacie, zostałam “rzucona na głęboką wodę” przez mojego pracodawcę, który wysłał mnie do zakładu produkcji firmy w celu tłumaczenia konsekutywnego grupie Hiszpanów działania linii produkcyjnej systemów szalunkowych. Pamiętam, że wtedy była to dla mnie “czarna magia”, gdyż dopiero poznawałam specjalistyczne słownictwo oraz tajniki tej branży. Takich rzeczy po prostu nie uczą na studiach. Niemniej jednak dzięki serdecznej hiszpańskiej atmosferze oraz wyrozumiałości ze strony Hiszpanów i polskiej ekipy dziś z uśmiechem wspominam tą wizytę, a tematyka szalunków przestała być mi obca 🙂

Jeżeli ktoś miałby więcej pytań to zapraszam na FB Tradnet.

[mailerlite_form form_id=3]