Mam wrażenie, że odkąd mój świat przewrócił się do góry nogami i zostałam matką, nie potrafię obiektywnie ocenić żadnego filmu i serialu. A na pewno nie takiego, w którym pojawiają się małe dzieci. Emocje biorą górę!

Cóż za zaskoczenie!

I tak też stało się z La Valla – hiszpańskim serialem, który wciągnął mnie od pierwszych minut, co bardzo mnie zaskoczyło. Przyznam, że odpaliłam ten serial od niechcenia, rozpoznałam aktorkę na podglądzie i pomyślałam: „Oho, czas teraz zobaczyć coś
nowego”. Nie wiedziałam kompletnie, o czym jest i jaki to gatunek.

Trzeba było widzieć moją minę po pierwszym odcinku. Czułam się jak wryta w fotel. Nie byłam pewna, co mnie bardziej zszokowało – czy to, że tak bardzo zaczęłam przeżywać nieszczęście dziecka, czy może temat wirusa, który opanował świat. Temat więc bardzo
na topie.

Bądźmy szczerzy

Choć sama produkcja do jakichś bardzo ambitnych nie należy, to jednak daje mocno do myślenia w obecnych czasach. Pokazuje nam stolicę Hiszpanii – Madryt – podzieloną murem. Po jednej stronie przedstawiono biednych, którzy nie mają nawet bieżącej wody, aby wziąć prysznic, a po drugiej – strefę zamożną, gdzie mieszkają politycy i inni wpływowi ludzie. Telewizja robi siano z mózgu ludziom po tej „gorszej” stronie, którzy do pewnego czasu potulnie podwijają ogon i słuchają tej drugiej strony. Dla mnie to był jakiś koszmar, bo kiedy porównywałam ten serial do obecnych czasów, to znajdowałam za dużo wspólnych cech i punktów.

Motyw

Jak już wspomniałam, pojawia się też motyw dziecka. Nie chcę za dużo zdradzać, bo rozwija się on na bieżąco z odcinka na odcinek, a nie chciałabym Wam popsuć tego efektu zaskoczenia. Dla mnie jako młodej matki był to temat trudny – po każdym odcinku szłam do pokoju córki i doceniałam to, co mam.

Czy polecam?

Pod względem językowym też jestem bardzo zadowolona. W serialu pojawia się język naturalny, często kolokwialny, jednak dość prosty do zrozumienia. Aktorzy mówią bardzo wyraźnie, więc łatwo wyłapać wiele smaczków. Sama powtórzyłam parę zwrotów, których dawno nie używałam.

Reasumując, polecam ten serial zarówno pod względem rozrywkowym (emocje!), językowym, jak i do przeanalizowania tego, co obecnie się dzieje na świecie i do czego dążymy. Pamiętajcie moje hasło, „todo está en tus manos” 🙂